Klinika plasticke a esteticke chirurgie Berkova 34, 612 00 Brno,
Tel. (00420) 541 582 111
Strona kliniki: http://www.muni.cz/to.cs/med/structure/110100.html

Wykonuje III metodą mikrochirurgiczną z cewką moczową lub bez. Pobiera materiał z przedramienia i kość z przedramienia bądź żebro.
Cena: 100 000 koron (ok. 15 000 zł)
Osoba towarzysząca: 500 koron za dzień pobytu (z wyżywieniem).
Możliwość zostawienia samochodu na parkingu przed kliniką: 100 koron za dobę (samochód można też zostawić bezpłatnie na ulicy, poza terenem ogrodzenia kliniki, ale wtedy nikt go nie pilnuje).

Dzwonić najlepiej we wtorki, w inne dni profesor raczej niedostępny.
Konsultacje i kontrole też we wtorki (kontrole są płatne- cena zmienna, zależna od tego, co robią).

Ralf:
Na konsultacje pojechałem 4 lipca 2006r. i ustaliłem termin operacji na 9 sierpnia. W szpitalu miałem być 8 sierpnia przed godz. 10 rano- miałbym problem z dojazdem, więc umówiłem się, że przyjadę dzień wcześniej wieczorem- nie było problemu.
Na konsultacjach dostałem kartkę ze spisem badań do zrobienia (krew, mocz, grupa krwi, szczepienie przeciw żółtaczce). Wieczorem przyjechałem do kliniki. Pielęgniarka, która miała dyżur wypełniła ze mną dokumenty i zabrała wyniki badań. Potem przyszedł lekarz i wypełnił całą dokumentację.
Ponieważ byłem z osobą towarzyszącą, dostałem pokój dwuosobowy. Jest jeszcze jednoosobowy. Oba mają telewizory i wspólną łazienkę. Dla reszty pacjentów jest wspólna łazienka na korytarzu, a w salach tylko umywalki.
Na drugi dzień pobudka o 6 rano. Przed południem zawołała mnie lekarka (internistka), żeby mnie zbadać i przy okazji pobrali mi krew (dość dużo- na wypadek ewentualnej transfuzji). O 13.00 obiad (dla mnie tylko miseczka bulionu), a potem przyszedł po mnie lekarz i robił zdjęcia: przedramion z obu stron i całej sylwetki (w stroju Adama) z przodu, z tyłu i z obu boków (musiałem wciągnąć brzuch, żeby się nie utrwalił na zawsze).
O 16.00 podwieczorek, ale ja już go nie dostałem. Kolacji też już nie. Do tego musiałem jeszcze wypić 3 litry płynów. Wieczorem przyszła pielęgniarka i chciała mnie zabrać na golenie, ale ją przekonałem, że ogolę się sam i się nie pozacinam:-) Goli się rękę z której wezmą skórę (od łokcia w dół), i wszystko od pępka do kolan (dla własnego dobra lepiej ogolić dokładnie- chłopak którego operowali dwa dni po mnie ogolił tylko tą nogę z której mieli brać skórę, a jak się obudził to się okazało, że jednak wzięli z drugiej- mogłem mu tylko współczuć zrywania plastrów). Potem pielęgniarka sprawdziła, czy dobrze ogoliłem (na szczęście w gacie mi nie zaglądała- uwierzyła na słowo). Wpadł też dr Vesely, upewnił się, że kość będzie z ręki, kazał pokazać bliznę po „dwójce” (rozciął ją przy operacji i coś tamtędy robił; jak ktoś miał dwójkę laparoskopowo, to musi robić jakoś inaczej).
Późno wieczorem znowu przyszła pielęgniarka i zabrała mnie na lewatywę. Miałem fart (kto miał lewatywę ten mnie rozumie) i uznała, że druga nie będzie potrzebna (jeżeli uznają inaczej, to druga jest rano przed operacją). Powiedziała mi o której będzie operacja (miałem o 8.00), dała tabletki nasenno-uspokajające i poszedłem spać (porażająco to te tabletki nie działają).
Rano w dniu operacji zmierzyli mi temperaturę, pobrali krew, dali zastrzyk heparyny (na rozrzedzenie krwi- dają codziennie przez cały pobyt, żeby się skrzepy nie zrobiły) i kazali założyć śmieszne pończochy obciskające (przeciw skrzepom- nosi się je dopóki nie zacznie się chodzić), dostałem też następną tabletkę uspokajającą (dają je 3 razy dziennie przez cały pobyt, żeby nie zwariować od ciągłego leżenia). Zasnąłem po niej i obudził mnie sanitariusz, który przyjechał mnie zabrać. Na sali operacyjnej był tłum ludzi. Kazali mi się przesiąść na stół operacyjny, zapytali z której ręki będzie brana skóra i skąd kość, odpowiednio mnie poukładali i zasnąłem. Operacja trwała ok. 6 godzin. Pamiętam, że kazali mi oddychać, a potem poczułem jak mi z gardła wyjmują rurkę. Dalej było jak to zwykle po narkozie. Bolały mnie plecy i obie ręce (cholera wie dlaczego obie), nie bardzo mogłem się ruszać. Leżałem na sali pooperacyjnej, tzw. JIPku (albo JIPce- słyszałem obie wersje). Lewa ręka (ta pocięta) bolała przy poruszaniu, na prawej miałem rękaw do mierzenia ciśnienia (podłączony do aparatury, która automatycznie co jakiś czas go napompowywała i robiła pomiar), podłączoną kroplówkę i coś mi pikało nad głową.
JIPk – to sala pooperacyjna na 4 osoby, koedukacyjna, łóżka są odgrodzone parawanami. Na JIPku się leży średnio 3-6 dni, odsyłają na salę jak już się jest w dobrej formie. Trzeba sobie zabrać przybory do mycia (dostałem miskę z wodą i musiałem sobie poradzić jedną ręką- trochę mi pomogła sanitarka i pielęgniarki), można mieć komórkę, warto wziąć coś do czytania i jakąś muzykę, bo dłuższy pobyt tam grozi śmiercią z nudów (z powodów językowych nie da się gadać z sąsiadami ani pielęgniarkami, telewizor też ględzi po czesku). Co parę godzin przychodziły pielęgniarki i specjalnym aparacikiem sprawdzały, czy przeszczep się przyjął (w nocy przychodzi pielęgniarka z latarką i zagląda pod kołdrę- śmiesznie jest). Wieczorem po operacji poprosiłem o zastrzyk przeciwbólowy, a na drugi dzień dostałem bez proszenia- więcej nie było potrzeba, ból jest niewielki (głównie mi dokuczał kręgosłup od leżenia).
Na drugi dzień po operacji wyjęli mi jeden dren z ręki, reszty drenów się pozbywałem stopniowo przez parę dni (ostatnie wyjęli prawie tydzień po operacji).
Po wypisywaniu z JIPka jeszcze parę dni leżałem, zabierali mnie tylko na zmianę opatrunków. Codziennie zdejmowali po warstwie opatrunku z ręki i nogi, aż zupełnie wszystko odwinęli (ręka- bezboleśnie, ale noga bolała przy tym jak diabli) i smarowali czymś tłustym, żeby się lepiej goiło. Siadanie było bolesne, bo krocze mi bardzo mocno spuchło.
W poniedziałek, niecały tydzień po operacji, zatkał mi się cewnik. Nie mogli go wymienić na inny, żeby nie uszkodzić nowej cewki, więc go zostawili, a założyli mi drugi, przez brzuch (na znieczuleniu miejscowym). Po paru dniach ten zatkany przy zmianie opatrunku niechcący wyjęła pielęgniarka i musiałem pilnować, żeby nie rozluźniać zwieracza- nie wolno sikać dołem przed upływem miesiąca od operacji.
Stopniowo pozwalali mi wstać, żeby się umyć i do toalety, po paru dniach mogłem tez przejść z diety pooperacyjnej na zwykłą (porażającej różnicy między tymi dietami jakoś nie dostrzegłem).
W drugi weekend pobytu w szpitalu w końcu poszedłem na spacer do parku, a w poniedziałek po tym weekendzie wypisali mnie do domu.
Po trzech tygodniach pojechałem na kontrolę – wyjęli mi cewnik i wtedy się okazało, że zrobiła się cysta na cewce i sikam starą i nową jednocześnie (ale to typowa komplikacja). Po dwóch tygodniach od tej kontroli zwęziła mi się cewka i pojechałem do dra Veselego- założył mi cewnik, żeby ją rozszerzyć, tydzień później go wyjął i dał większy, ale już tylko na noc. Cysta sama się zrosła.
Czucia jeszcze nie mam, ale wszystko jest sprawne i wygląda dobrze. Jestem bardzo zadowolony z efektu i z pobytu w klinice- wszyscy byli bardzo życzliwi.

Borys:
Właśnie przed chwilą wróciłem i nie jest tak kolorowo jak by się mogło wydawać.Za tydzień muszę tam wrócić, bo miałem problemy z cewnikiem.
Największe zastrzeżenia mam do przestrzegania higieny w tym szpitalu. Nie wiem czy tam jest tak zawsze czy było tak dlatego, że akurat ordynator miał urlop? Pielęgniarki dotykają łapami ran nie myjąc ich ani nie zakładając rękawiczek, ludzie wchodzą z brudnymi buciorami na oddział (moją mamę na pooperacyjną chcieli wpuścić w zwykłych butach), kibla i umywalki przez dwa tygodnie nikt nie umył (wszystko musiała robić moja mama) itp. Leżałem w ośmiu szpitalach i czegoś takiego nie widziałem.
Pielęgniarki są miłe, ale jest tam istny cyrk. Nikt nic nie wie, każdy mówi coś innego, biorąc antybiotyk przy którym nie wolno jeść cytrusów przynieśli mi pomarańcze, nie ważne co się dzieje to i tak mówią „dobre”. Jedynie lekarz który mnie kroił jest konkretny i wie co robi.
„Fred” moim zdaniem jest trochę mały, ale dosyć gruby i mało owłosiony, ponieważ jest z wewnętrznej części przedramienia, no i ma żołądź na czym najbardziej mi zależało. Mojej dziewczynie się podoba, więc nie jest najgorzej.
Jeżeli chodzi o ból to myślałem, że będzie gorzej. Najbardziej bolała mnie ręka po narkozie i kroplówkach (coś mi się stało z żyłami), a że dwa razy mnie kroili to myślałem, że zwariuję. Noga właściwie najmniej bolała i można powiedzieć, że już się zagoiła. Ręka nie tak bardzo boli jak drętwieje i dziwnie ją mrowi, trochę bardziej dokucza brak żebra, bo nie można się śmiać, oddychać i samemu się podnieść.
We wtorek muszę znowu tam być, bo przed wyjazdem miałem problem z cewnikiem. Trzy dni kwiczałem z bólu dopóki nie wrócił z urlopu mój lekarz i nie wyciągnął cewnika, więc muszę wrócić żeby znowu go wsadzili.

Borys II:
Wróciłem i nareszcie minęła nerwówka. Profesor powiedział, że jest ok.
Zapomniałem o tym napisać, a wydaje mi się to ważne. Operacja tej cysty kosztuje 12000 koron (wcześnie myślałem, że będzie w ramach operacji) i jeśli dobrze zrozumiałem to może robić się kilka razy.

Pako:
Jestem swieżo upieczonym trójkowiczem:). Niedawno wróciłem z Czech. Vesely trochę zmienił metodę i jak na razie sikam dołem, a w małym nosze cewnik na noc. Połączenie cewek za poł roku. Wszystko inne chyba bez zmian tak jak u Ralfa i Borysa. Cena 120 000 koron w tym 20 000 dla Veselego , a z operacji możliwy zwrot( u mnie było ok 5000), pobyt osoby towarzyszącej 500 doba.

Co do innych spraw: szpital- warunki średnie-na oddziale męskim. Pielęgniarki w porządku. Vesely- tu przychylam sie i do Ralfa i Borysa. Porządny specjalista, zrobił dobrą robotę ale gadać to za bardzo mu sie nie chce i nie traktuje Cię jak kogoś specjalnego i nawet to że płacisz grube pieniądze nic nie zmienia. Polecam tylko cierpliwym i zdeterminowanym:)
Co dalej: ból jest obecny, znośny ale cholernie upierdliwy, krocze nadal opuchnięte. niedługo będzie miesiąc od operacji. Noga spoko, tylko różowa i swędzi, żebro chyba najszybciej zagojone tzn. ślad po żebrze – nic mnie nie boli. Ręka – nie boli ale kawał skóry wycięty.

No i najważniejsze: mały w porządku, dość gruby, ale chyba jeszcze opuchnięty, długość 9-10cm. Krecha po cieciu przez środek od nasady do końca i na gorze i na dole, główka tez ładna, trochę mi sie babrze w dwóch miejscach tzn nie dogojone dziurki, ruchomość na razie słaba, ale to podobno wina opuchlizny.

PakoII:
Styczeń 2008
Nie wiem czy juz sie komus zdarzylo, w każdym bądź razie z tych ranek co wczesniej napisalem (jedna u nasady , a jedna przy glowce ) wyciekała ropa i nadal wycieka. Zrobiła sie infekcja ktora stanowi zagrozenie dla kosci, tak wiec niestety musiałem wrócić do Brna do kliniki. Wróciłem podleczony, ale niestety nie do końca. Dwutygodniowa kuracja antybiotykowa dożylna i miejscowa niestety nie pomogła i nadal jest infekcja. W tym momencie sam aplikuje sobie antybiotyk do penisa i czekam z nadzieją, ze sie zagoi. Jeżeli nie, czeka mnie usuniecie kości ( zabieg dość prosty). Mam nadzieję, że uda mi sie tego uniknąc, ale pisze dla informacji. Acha , jestem pierwszym takim przypadkiem:(